Po prostu jestem i po prostu działam

aaa

Hologram duchowego życia

Jakiś wewnętrzny imperatyw pcha mnie przez lata ku przestrzeniom nieodgadnionym, ku tajemnicy, ku światłu migoczącemu na końcu korytarza. Oczarowany, jak dusza opuszczająca ciało sunę ku niemu zbywając wszystko co zbędne, co ciąży, co ściąga z obranej raz drogi. Złoszczę się, niecierpliwię, gardzę miałkim, zwyczajnym, codziennym, banalnym, powtarzalnym, bezrefleksyjnym przeżywaniem życia. Zatracam się w swoich poszukiwaniach, odkrywaniu, zagłębianiu się w istotę istnienia. Ruszam w samotną podróż po świecie Wschodu, gdzie duch, gdzie esencja, gdzie wyższa prawda za każdym rogiem czeka, gdzie byt nadrzędny objawia naturę swej doskonałości. Świadomość wyższych rzędów nie pozwala na to, by z rzadka jedynie w gości do niej wpadać. Wznoszę się więc bez żalu i od tej pory już z nią tylko w przestworzach, między wymiarami lekko sobie latam.

Świadomość nieświadomego

Mijają lata, rozglądam się dokoła… pustynia, suchy piasek. Rozeszli się ludzie. Tęsknota relacji z absolutem rozmyła ziemskie relacje. Czy sensem mojego pobytu na ziemi jest zwiedzać odmienne wymiary? A może to zwykła ucieczka przed życiem, w którego przejawach wyzwania dla serca ranionego doświadczeniami o tysiącu ostrzy? Dotychczasowe poczucie wyjątkowości spotyka się z gorzkim rozczarowaniem. Tak bardzo myślałem, że ponad przeciętność wykraczam, aż z bólu utraty sprawę sobie zdałem, że cała ta moja nadniebna podróż była wynikiem strachu przed życiem, przed ludźmi i pewnie przed sobą samym. Wyjście poza schematy, jest również pewnym schematem, strategią nieświadomego, które dla niepoznaki imię „świadomość” sobie samu nadało.

Jedność istnienia

W płomieniach cierpienia pokora się dobrze wypala. Osiadam w popiołach na ziemi. Brudny i umorusany rozglądam się, czuję ciekawość do tego, co niegdyś uznawałem za zbyt zwykłe, bym miał temu poświęcać uwagę. Gdzie spojrzę wokół siebie, tam pogorzelisko. Patrzę dalej. Z czasem zaczynam też widzieć wyraźniej. Ludzie żyją tym wszystkim, czym ja żyję, choć tego tak widzieć nie chciałem. Mają rodziny, dzieci, rodziców, znajomych, przyjaciół, prace, problemy w związkach, choroby, rachunki do zapłaty, radości, smutki, żale, pomysły, plany, doświadczają utraty, bywają rozczarowani, wątpią, wierzą, boją się, mają nadzieje, problemy finansowe, nagrody, wakacje, święta, korki na ulicach, lekcje robią z dziećmi po szkole, poczucie bezsensu istnienia, depresje i chwile wytchnienia. Patrzę na nich i miłość bezkresna w moim sercu wzbiera. Poczucie wspólnoty, przenikające mnie doświadczenie wymiany, bliskości tak przejmującej, jak przytulenie na dobranoc osoby nad życie kochanej. To nie jest tylko kwestia podobieństwa, a raczej niewysłowionej jedności, jakby energia życia się rozlała łącząc nas ze sobą siecią niedostrzegalnych połączeń, jak dendryty łączą się w mózgu synapsami. W ułamkach sekund wyładowania elektryczne przenoszą nieskończoną ilość danych w tym fascynującym systemie utkanym z losów człowieczych.

0000Życie

Zakochałem się w życiu, którego dotykam, które smakuję, którego barwy splatają się w różnych odcieniach, którego dźwięki wibrują drżeniem w każdej komórce mojego ciała. Życie przeżywam w każdym codziennym „teraz”. Nie tylko jestem, ale też całym sobą działam, jeżdżę, spotykam, poznaję. Cieszę się relacjami, mam wiecznie niezaspokojoną ciekawość drugiego człowieka. Napięcie zmienia mi się w swobodne rozluźnienie. Oddycham pełną parą. Nauczyłem się dawać i czerpać radość z tego, że dzielę się z innymi tym co mam w sobie do dania, a jest tego wiele. Nie dążę już tak do kresu w poszukiwaniu niedoścignionego. Odpuszczam. Po prostu robię to, co do mnie należy, co lubię robić dla ludzi, tutaj, na tej ziemi. Tyle źródeł z niej bije, tyle rzek wokół przepływa, tyle drewna czeka, by je na szczapy porąbać, tyle nasion jest do zasadzenia. Życie smakuje najlepiej, gdy żyję tym życiem wśród żywych, dla żywych, dla życia. A co z tą duchowością i świadomością istnienia? Otwieram w sobie przestrzeń, uwalniam, zostawiam, przyzwalam, by łączył się byt mój z działaniem. Co z tego wyniknie? Nie wiem, nie szukam odpowiedzi, nie zmierzam. Po prostu jestem i po prostu działam.

Truly You soon

Już niedługo w sprzedaży pojawi się moja nowa książka „Jak się zabić, by zmartwychwstać” – oczywiście dam znać na blogu, jak to się wydarzy : – )

Zdrada, seks, miłość i partnerskie relacje

Ile-razy-w-tygodniu-powinienes-uprawiac-seks_article

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdrada, seks, miłość i partnerskie relacje  

czyli jak możecie się stawać świadomymi Strażnikami Miłości

Myślimy o seksie, mówimy o seksie, uprawiamy seks, budujemy relacje w oparciu o seks, łączymy się ze sobą w pary żeby mieć stały dostęp do seksu, rozwodzimy się ze względu na słaby seks, jego brak, albo wyobrażenie o czekającym nas lepszym seksie z innym partnerem, mamy w wyniku seksu dzieci, rodziny, zdrady, depresje, aktywność fizyczną, pieniądze, miłość, nienawiść, gwałty, morderstwa, filmy, muzykę, taniec, wojny, tabletki, motele, podróże, władzę i zniewolenie… Uff, mógłbym tak bez końca. Uprawiać seks? To też : – ) ale tym razem parę słów wam o nim napiszę.

Ci którzy mnie znają wiedzą, że od wielu lat pracuję z ludźmi indywidualnie, pomagam parom, prowadzę grupy warsztatowe w tematyce relacji i związków. Seksualność, jak już zauważyłem, jest bardzo ważnym czynnikiem determinującym jakość relacji. Postanowiłem pokazać wam jak objawiać się może w naszym życiu w zależności od naszego poziomu rozwoju. To co przeczytacie może poważnie zachwiać waszym dotychczasowym wyobrażeniem, obalić przekonania, otworzyć oczy, a przede wszystkim pomóc w bardziej świadomym cieszeniu się jednym z potencjalnie najpiękniejszych przejawów naszego istnienia.

Część z was wie już o tym, że w mojej książce „Jak się zabić, by zmartwychwstać”, która się niedługo ukaże w sprzedaży, prezentuję własną koncepcję Etapów Spójności Osobistej, czyli kolejnych poziomów, na które może wchodzić człowiek na drodze swojego życia. Nasza seksualność nam w tej drodze towarzyszy, a wraz z naszym rozwojem zachodzą w niej bardzo wymierne zmiany.

Prymitywne instynkty przetrwania

Na niskim poziomie rozwoju, który ja nazywam Etapem Pierwotnym, naszą seksualność determinuje dosyć prymitywny instynkt, popęd charakterystyczny dla ssaków, który my ludzie potrafimy nazywać górnolotnie zauroczeniem, a nawet zakochaniem. Bywają okresy, że jest on tak silny, że aż wymyka się spod kontroli danego osobnika. Kiedy pojawia się taki impuls wywoływany jakimś silnym, bezrefleksyjnym bodźcem, człowiek ślepnie. Odurzony pożądaniem skacze na główkę do basenu niezależnie od tego, czy jest tam woda, a jeśli nawet jest, to nie ważne jaka, ważne jest żeby skoczyć i już. Wcale nie musisz stale żyć na najniższym poziomie rozwoju, by na nim się znaleźć. W naszym życiu pojawić się mogą po prostu sprzyjające okoliczności, sytuacje, jak przedłużające się problemy w związku, w pracy, przedłużający się stres, kłopoty finansowe, depresje, przeciążenia, lęki. One wszystkie wpływają destrukcyjnie na twoje poczucie bezpieczeństwa. Ciało migdałowate, najbardziej prymitywne oprzyrządowanie twojego mózgu przejmuje kontrolę nad twoim postępowaniem zawsze wtedy, gdy poczujesz się zagrożony. To ono przeniesie cię niezauważalnie w przestrzenie instynktów pierwotnych niezależnie od tego, co będziesz na ten temat myśleć, jak usprawiedliwiać, bądź po prostu uzasadniać swoje postawy.  Na tym poziomie szeroki tunel, bezdenna studnia niezaspokojonych potrzeb emocjonalnych z dzieciństwa pociągnie cię ku ograniczającym wzorcom dzieciństwa ku prymitywnym i nieskutecznym próbom ich kompensacji. Zniechęcam do ocen, szukania tzw. postracjonalizacji takich postaw. Wystarczy, że uznasz i uświadomisz sobie źródło takich impulsów. Nie chodzi o szukanie usprawiedliwień, nie ma sensu biczowanie kogokolwiek pod pręgierzem moralnym, ale o świadomość, która jest wolna od ocen i osądów.

Gałązka na wietrze

Nawet na wyższych poziomach rozwoju zwanych w moim zestawieniu Etapem Człowieka Plemiennego i Wojownika,  falowanie przedmiotu i podmiotu naszych wyborów i preferencji seksualnych jest cechą dla tych poziomów reprezentatywną. Ludzie doświadczają zmienności w zaangażowaniu w wyłączność i wierność swoim wybrankom. Nierównowaga okazuje się być dość powszechnym, acz przeczącym stałości przejawem homeostazy systemu, jaki tworzymy w naszych parach. Raz mamy dostęp do podjętych wspólnie decyzji i zobowiązań, a innym razem z siłą wodospadu od nich odpływamy, porzucamy i skaczemy w ramiona kogoś innego. Towarzyszą temu również stany zaburzeń wewnętrznych wywoływanych nieświadomie przeżywanymi czynnikami zewnętrznymi. Na tych niskich poziomach rozwoju to właśnie te czynniki zewnętrzne działają jak spust dla naszych zaszłościowych, niezaopiekowanych uwarunkowań. Brak stabilnej bazy ukonstytuowanych wartości tłumaczymy, z wykorzystaniem niezliczonych memów społecznych jakimi jesteśmy przez całe życie zalewani, romantycznością, radością życia, wyzwoleniem, czyli niczym innym, jak podszywającymi się pod prawdziwe wartości złudzeniami, które przy bliższym i bardziej świadomym wglądzie okazują się zwykle tzw. mechanizmami ucieczkowymi, wyparciami, kompensacjami, automatyzmami w służbie ograniczających wzorców.

Dojrzałość emocjonalna

Dopiero na poziomie Etapu Człowieka Społecznego zaczynamy docierać do swoich głębokich, podświadomych wartości, integrować je i z ich poziomu przejawiać się w różnych aspektach życia, również w wymiarze własnej seksualności. Pojawia się w nas naturalna odpowiedzialność za siebie, za rodzinę i za relacje, jakie tworzymy. Małżeństwo, albo związek partnerski zaczynamy traktować jako doświadczenie mogące w najbardziej pełnym wymiarze ubogacać nas wzajemnie, rozwijać, budować, dopełniać również te aspekty osobowości, które zostały okaleczone w naszym dzieciństwie. W ten sposób relacja dwojga ludzi jawi się jako platforma, na której możemy rozwijać się razem, ale też osobiście w najlepszy możliwy sposób. Wychodząc z poziomu „my”, możemy nie tylko zadbać o nasz związek, ale również w najbardziej skuteczny sposób zapełnić te studnie, o jakich już wcześniej pisałem. Dzięki temu naturalnie rozwijać się w nas zaczyna skłonność do indywidualizowania seksualności. Z popędów, impulsów, napięć, które potrzebują natychmiastowej ulgi, nasza seksualność przeradza się w coś pięknego, intymnego, wzajemnego, staje się ważnym czynnikiem kształtowania naszych osobowości.

Intymna więź

Na kolejnym poziomie, który reprezentuje Etap Człowieka Wspierającego, otwieramy się na siebie, poznajemy, zagłębiamy we wspólnym doświadczeniu bycia razem. Naturalnie towarzyszyć temu zaczyna wzajemna potrzeba wyłączności, niknie tendencja do znajdowania na zewnątrz obiektów służących rozładowywaniu wewnętrznych napięć. Poligamia przestaje być tematem, wykrętem, uzasadnieniem, a monogamia bolesnym i ciążącym wyrzeczeniem. Rozwijająca się empatia, wzajemność, rozumienie, stałość, miłość wyższego rzędu działają stabilnie, budują zaufanie, dają poczucie radości wzajemnego dziania się, szczęścia dzielenia się sobą, dawania, wymiany, sensu i znaczenia najwspanialszego doznania w życiu, jakim jest para ludzi świadomie idących razem ku coraz głębszemu samopoznaniu.

Strażnicy Miłości

Najwyżej znajduje się Etap Człowieka Świadomego. Opisane na poprzednim poziomie cechy relacji pogłębiają się coraz bardziej. Wspólny system wartości, wspólna tożsamość relacji z jednoczesnym zachowaniem integralności na poziomie osobistym. Wzajemna, systematyczna uważność na siebie, wzajemna odpowiedzialność i dbałość o poczucie bezpieczeństwa drugiej osoby. Na tym poziomie pojawia się też to, co chyba najważniejsze, a mianowicie rosnąca harmonia w odniesieniu do sensu i znaczenia życia razem w kontekście wspólnego przemierzania skończonej drogi naszej ludzkiej egzystencji, przepełnionej przygodami podróży przez nieznane i w nieznane.

Wspólne dzieło życia

Trochę to może niestandardowy tekst o seksualności człowieka. Może nie takiej treści się spodziewałeś/łaś siadając do jego lektury. Pracując z moimi klientami daję im szansę na wspólne, głębokie doświadczenie ich jako pary. Trafiają do mnie w którymś z okresów przełomowych, w jakimś trudzie, bólu, na krawędzi rozstania, w kryzysie, po zdradzie. Ten ciężki czas postrzegam jako okoliczność pozytywną, choć im wcale się on z czymś pozytywnym nie kojarzy. Jednak to na tym rozdarciu, na ranie, swoistym rozwarstwieniu możemy budować. To owe popioły mogą stać się źródłem energii rozwoju, to na nich mogą zacząć kiełkować takie zasoby relacji, jak siła, zrozumienie, otwartość, czułość, empatia i świadoma miłość. To dzięki doświadczonym popiołom oboje mają szansę uruchomienia osobistych i wspólnych mechanizmów wewnętrznego bezpieczeństwa. Ze związku, który zaczyna się na nowo rozwijać może wyniknąć bardzo dużo dobrego dla obojga w temacie najpełniejszego rozwoju osobistego. Związek rozwijających się razem ludzi ma szansę stać się  najskuteczniejszym narzędziem terapeutycznym każdego z nich z osobna. W związku dwojga ludzi tkwi zwykle niewykorzystany potencjał realnego wpływu na kształtowanie jakości naszego ludzkiego świata. W świadomej relacji bogatej w wieloletnie doświadczenie wspólnych przeżyć, dorobku, historii, pulsuje niespożyta moc rozwoju prowadzącego ku najwyższemu z poziomów, który określam Etapem Człowieka Świadomego. A co z seksualnością na tym Etapie? Osiąga swoją pełnię stając się fizyczną emanacją esencji człowieczeństwa, naszej najgłębszej duchowości.

Truly You soon

 

Konrad Wilk

oduczyciel

Jak się zabić, by zmartwychwstać… dla kogo ta książka

 

TY OKŁADKA

„(…) Tę książkę napisałem dla ludzi:

1. Którym zabrakło nadziei, którzy mają dość, którzy nie wiedzą co robić, choć czują, że muszą w swoim życiu coś zmienić.

2. Którzy wierzą, że jest szansa na nowe otwarcie. Dla tych, którzy się boją spróbować i dla tych, którzy znaleźli w sobie odwagę na to, by podjąć wyzwanie.

3. Którzy czują, że jest coś, co może pozwolić im się otrząsnąć z tego, co było do tej pory i wznieść się ku szansom i możliwościom, z jakich nie zdawali sobie dotąd sprawy. Chcą wierzyć, że jest coś więcej, że może być lepiej, bliżej ich potrzebom, bardziej prawdziwie, z sensem, ze znaczeniem, w zgodzie z ich prawdziwymi Wartościami.

4. Którzy chcą oderwać się od przeszłości, wydostać się ze szponów problemów i wyjść na drogę na której poczują się kompletni, spójni, szczęśliwi, w zgodzie ze sobą.

5. Którzy wzrastają, rozwijają się, radzą sobie w życiu osobistym, w biznesie, ale czują, że potrzebują coś jeszcze zrobić, by dać sobie możliwość przekraczania siebie, wejść na wyższy poziom, otworzyć drzwi nowych możliwości. Chcą popracować nad samopoznaniem, by móc czerpać ze źródła odkrywanej własnej autentyczności.

6. Którzy chcą być bardziej świadomi siebie, innych ludzi, świata i mechanizmów nim rządzących. Dla tych, którzy chcą poznawać i spełniać swój potencjał, rozwijać swoje pasje budując na nich osobistą i zawodową przyszłość. (…)”

7. Którzy zawodowo i z serca chcą doskonalić swój warsztat terapeuty, coacha, osoby wspierającej rozwój innych w oparciu o stworzony przeze mnie program Truly You. Kompendium usystematyzowanej wiedzy, kopalnia przykładów z życia, skrzynka z ćwiczeniami i narzędziami, idea i praktyka w jednym.

Książka ta zaprasza Was wszystkich do głębokiego, osobistego doświadczenia siebie. Zawiera sporo stworzonych przeze mnie ćwiczeń, które można wykonać osobiście w trakcie swoistej, wewnętrznej podróży ku samopoznaniu. Żeby się narodzić dla życia w dostępie do własnej autentyczności, potrzebujesz wpierw umrzeć. Jak się zabić, by zmartwychwstać? Na to pytanie nie wystarczy odpowiedzieć, to trzeba przeżyć. Ta książka jest takim wehikułem wewnętrznej transformacji. Kto czuje się gotowy, niech wsiada. Kto się nie czuje, ten niech ją po prostu czyta, aż stanie się gotowy, a wtedy nie będzie nawet czekał na zaproszenie… sam wsiądzie. Ta książka z pewnością nikogo do niczego nie namawia, ale za to ma moc wyzwalania Twojej wewnętrznej siły i motywacji. Do czego? …

Truly You soon

One Foot Island, Aitutaki Lagoon, Cook Islands, South Pacific

on boat lagoon

Skąd ta nazwa One Foot się wzięła?

Dawno, dawno temu do laguny wpłynęły vaka (łodzie) wrogo nastawionych wojowników. Bez zbędnych powitań zaczęli zabijać lokalnych mieszkańców. Przeważali liczebnie i nie mieli ochoty brać żadnych jeńców. Ojciec z synem zdołali umknąć z wioski i ruszyli łodzią ku najodleglejszemu krańcowi laguny. Kilku wojowników dostrzegło oddalającą się łódź i ruszyło za nią. Przewaga jaką mieli uciekinierzy pozwoliła im dotrzeć do ostatniej w lagunie wyspy. Ojciec spodziewał się, że nie zdołają uciec pościgowi. Wpadł więc na pomysł. Zdecydował, że weźmie na ręce syna tuż przy samej łódce. Zaniósł go do wielkiego, rozłożystego drzewa, kazał wspiąć się najwyżej jak potrafi, ukryć w gęstej koronie i czekać tam bez ruchu aż będzie bezpieczny. Syn schował się, a ojciec ruszył w poprzek wyspy. Wojownicy również przybili do brzegu i już pędzili przez wyspę tropem zostawionych w piasku śladów. Na przeciwległym krańcu wyspy dopadli ojca i zabili go, a ciało zostawili na plaży. Z poczuciem spełnionego obowiązku wrócili do swojej łodzi i odpłynęli. Nie wiedzieli, że chłopiec siedzi na drzewie, bo jedyne ślady jakie dostrzegli należały do jego taty.

 

Właśnie stamtąd wróciłem. Kilka zdjęć zamieszczam poniżej. Nie chcę więcej pisać. Niech zdjęcia popiszą za mnie.

True You soon

akuiami motu 2 akuiami motu krabik 2 na palmie 3 one foot 4c

True You – wyjątkowy, ekskluzywny weekend dla Pań

Zrób sobie szczególny prezent. Zobacz i poczuj się na nowo, odkryj swoje piękno, wyzwól poczucie własnej wartości i pewności siebie. Połącz doświadczenie warsztatu rozwojowego z kompleksową stylizacją obejmującą fryzurę, makijaż, paznokcie, dobór ubrań, zakupy w towarzystwie stylisty. Uwiecznij to wszystko na profesjonalnych fotografiach. Szczegółowy program znajdziesz na stronie Platformy Rozwoju Orange Tree of Life http://www.otol.euhttp://www.otol.eu/PL/trueyou.html